Forum > Obróbka > Jeśli już musicie moczyć w chemii...


Autor: Marek Jasiński

Marek Jasiński [2012-03-18, 22:11 ]
Ale to na dobre wyszło :) Pojawił się dzięki temu artykuł, a i cieszy, że ludzie się dzięki solarkom wkręcają w tradycyjną fotografię i ciemnię :)
Piotr Rygielski [2012-03-18, 20:04 ]
WIdzę że namieszałem tym caffenolem :) Później sie puklem w czoło bo papier troche za długo naświetlany jest w solarkach więc na 100% będzie czarna kartka
Marek Jasiński [2012-03-18, 01:07 ]
Tak, masz rację, dziękuję. To niezbyt szczęśliwy skrót myślowy - oświetlenie ciemniowe dotyczy jedynie papierów, klisze _muszą_ być chronione w całkowitej ciemności.
Bartek [2012-03-18, 00:56 ]
Drobna uwaga do dwóch pierwszych zdań pkt 2., gdzie napisałeś o 'kliszy', bo po mojemu z tych dwóch zdań ktoś, kto stawia pierwsze kroki w tradycyjnej fotografii może wywnioskować, że światło ciemniowe (ciemnoczerwone, oliwkowe) jest bezpieczne dla materiałów negatywowych, co jest oczywiście nieprawdą. Filmy negatywowe należy obrabiać (wywołanie i utrwalanie) w całkowitej ciemności.
Marek Jasiński [2012-03-17, 23:31 ]
Ponieważ widzę, że pojawiło się spore zainteresowanie obróbką chemiczną solarigrafii, zebrałem poniżej kilka faktów i uwag, o których warto pamiętać (o szczegółach procesów nie będę pisał, bo to można w różnych miejscach w sieci znaleźć) by uniknąć niemiłych niespodzianek.

Pierwsze i _NAJWAŻNIEJSZE_ - solarigrafii NIE WYWOŁUJEMY. Solarigrafia to papier w klasycznym podejściu skrajnie prześwietlony. Tak skrajnie, że doszło do fotolizy halogenków srebra i związanego z tym wytrąceniem srebra metalicznego i innych związków srebra, które tworzą na papierze widoczny obraz. Zanurzenie tak prześwietlonego papieru w jakimkolwiek wywoływaczu (substancji redukującej) spowoduje natychmiastowe zaczernienie papieru i nieodwracalne zniszczenie obrazu. Do takich substancji redukujących należy również kofeina będąca składnikiem cafenolu, ale również znajdująca się w esencji herbacianej. Zasadniczo - jeśli moczyć solarigrafię, to co najwyżej w substancji utrwalającej.

1) SOLARIGRAFIA - papier naświetlany tak długo, że nastąpiło wytrącenie widzialnych gołym okiem związków srebra tworzących obraz negatywowy. Z punktu widzenia klasycznej fotografii taki papier jest prześwietlony i bezużyteczny. Zanurzenie w wywoływaczu powoduje jego szybkie zaczernienie i w efekcie nieodwracalne zniszczenie. Jedyna chemia, o której możemy myśleć, to utrwalacz. Utrwalacz wypłukuje z papieru związki srebra (halogenki zawarte w emulsji) które nie uległy rozkładowi do srebra metalicznego. Ponieważ obraz solarigraficzny składa się w przeważającej części ze związków srebra (srebra metalicznego wytrąca się relatywnie niewiele), utrwalacz spowoduje usunięcie, a przynajmniej znaczne osłabienie obrazu solarigraficznego. W wyniku utrwalenia w emulsji pozostaje srebro metaliczne oraz związki srebra o zabarwieniu zbliżonym do sepii. Po odwróceniu do pozytywu taki obraz będzie miał silne niebieskie zabarwienie. Oczywiście możemy zanurzyć papier w utrwalaczu na czas krótszy niż potrzebny do całkowitego utrwalenia (co pozostawi efekty kolorystyczne), ale nie będzie chroniło przed degradacją obrazu wystawionego na działanie światła. Utrwalanie solarigrafii ma jeden pozytywny efekt uboczny - silne naświetlanie powoduje rozpraszanie światła w emulsji i w efekcie daje rozmyty obraz - utrwalenie pozwala usunąć to rozmycie i osiągnąć znacznie ostrzejszy obraz (oczywiście ostry adekwatnie do użytego otworka - jeśli otworek tworzy obraz rozmyty, to utrwalanie cudów nie zdziała). Utrwalanie może być jeszcze pomocne przy papierze nadmiernie zaświetlonym - jeśli papier został wyciągnięty z kamery i porzucony gdzieś obok, lub przypadkowo udało nam się pozostawić papier poza bezpiecznym schowkiem - wówczas utrwalanie daje szansę na usunięcie tego zaświetlenia, ale tu również nie należy spodziewać się cudów. Jeśli obraz pierwotnie nie był zbyt mocny (nie nastąpiło wytrącenie srebra metalicznego), a późniejsze zaświetlenie było zbyt silne (kilka dni zaświetlania poza kamerą), to raczej nie ma szansy na uratowanie takiej solarki.
Do utrwalania możemy użyć klasycznego utrwalacza na bazie tiosiarczanów, gorącego roztworu soli kuchennej, wody amoniakalnej i innych przepisów dostępnych w literaturze i w sieci.

2) FOTOGRAFIA KLASYCZNA - niezależnie, czy pracujemy na papierze, czy na kliszy - postępowanie jest takie samo. Przede wszystkim materiał światłoczuły musi być chroniony przed działaniem światła innego niż oświetlenie ciemniowe. Każdy kontakt ze światłem powoduje zaświetlenie emulsji i w konsekwencji zniszczenie obrazu (zaczernienie po zanurzeniu w wywoływaczu). Materiał naświetlamy znacznie krócej niż w solarigrafii (od ułamków sekundy poprzez kilka minut do kilku godzin przy małym otworku i słabym oświetleniu) - tak, by wywoływanie mogło dać obraz zróżnicowany - od bieli, poprzez odcienie szarości, do czerni - obraz ten tworzony jest przez srebro metaliczne powstające z naświetlonych halogenków srebra zawartych w emulsji pod działaniem substancji redukującej zawartej w wywoływaczu (choćby kofeiny będącej składnikiem cafenolu). Jeśli wywołujemy papier, to dobrze jest kontrolować proces wzrokowo przy oświetleniu ciemniowym. Gdy uzyskamy wystarczające zaczernienie i wyrazistość obrazu, wywoływanie musimy przerwać (w dedykowanym przerywaczu, roztworze octu spirytusowego, czy nawet przez zwykłe wypłukanie w wodzie które usunie z emulsji substancję redukującą) - jeśli tego nie zrobimy postępująca redukcja doprowadzi do poczernienie (a przynajmniej do znacznego poszarzenia, zadymienia) papieru. Tak wywołana emulsja zawiera nadal aktywne halogenki srebra, więc wystawiona na działanie światła będzie ciemniała. W związku z tym należy te halogenki usunąć z emulsji - w procesie utrwalania. Może być to popularny utrwalacz tiosiarczanowy, gorący roztwór soli kuchennej, czy inna historycznie stosowana mieszanka. Chociaż w tym wypadku nie ma chyba sensu kombinowanie z czymś innym niż utrwalacz tiosiarczanowy. Utrwalania nie oceniamy wizualnie - prowadzimy je przez podany przez producenta czy autora receptury czas - możemy go nieco wydłużyć, ale nie zbyt długo, gdyż większość utrwalaczy po pewnym czasie atakuje również srebro metaliczne. Po zakończeniu utrwalania należy _koniecznie_ dobrze wypłukać emulsję w bieżącej wodzie - resztki utrwalacza będą powodowały postępujące niszczenie obrazu, szczególnie dotyczy to utrwalaczy tiosiarczanowych, których pozostałości tworzą brązowe plamy.


Podsumowując:

1) Solarigrafii nie traktujemy chemią. Użycie wywoływacza spowoduje jej zniszczenie. Możemy utrwalać, choć osobiście proponowałbym zeskanowanie negatywu przed utrwaleniem, dzięki czemu będziemy mieli oryginalnym obraz jeśli utrwalanie nie da nas spodziewanego czy zadowalającego rezultatu.

2) Przy fotografii klasycznej materiał światłoczuły przed naświetleniem (i po naświetleniu, do momentu utrwalenia) może mieć kontakt jedynie z bezpiecznym ciemniowym oświetleniem (czerwone lub oliwkowe, przy starych emulsjach tylko czerwone). Pierwszym krokiem jest wywołanie (nie możemy pomylić kolejności z utrwalaniem, gdyż utrwalacz usunie z emulsji halogenki srebra, zarówno te nienaświetlone, jak i te naświetlone, które mają utworzyć obraz w efekcie wywołania), proces wywoływania należy przerwać przy pomocy przerywacza, a następnie utrwalić, by emulsja stała się niewrażliwa na działanie światła. Po utrwaleniu należy dokładnie wypłukać z emulsji resztki utrwalacza, gdyż jego resztki pozostałe w emulsji będą powodowały niszczenie obrazu.